A ja już się nie mogę doczekać piątku, kiedy wpadnę do domu zdyszana po pracy i ostatnim supermarketowym biegu przełajowym, na 3 łyki zaliczę popołudniową kawę, a potem...
Tak koło 22-giej zaczną się unosić w powietrzu zapachy sernika, babki, schabu ze śliwką...
Rodzina się zacznie ślinić...
Ja zacznę ich ścierą z kuchni przepędzać - bo w końcu jak post, to post...
Mniej więcej koło 1-szej skończę kroić sałatkę jarzynową...
O 2-giej stracę przytomność, przekraczając próg sypialni...
A rano...
A rano obudzi mnie gwar i ruch i hasło przewodnie męża i dzieci: 'no wstawaj już, przecież są Święta!!!!'
I dziwcie się lub nie - uwielbiam to